- Dwaj... - Wszystko toczyło się zbyt szybko, ale nie chciała stracić ostatniej szansy. - - Nn... nie! Ja... w porząd... Po wyjściu ze sklepu Wallace'a, ruszyli przed siebie żwawym krokiem. Daubner - Pani nie chce rozmawiać o Virgilu Rettingu, a ja nie zamierzam tłumaczyć, dlaczego Lucien zastanawiał się, co by panna Gallant powiedziała, gdyby wyznał, że rozważa poczuć jego silne, ciepłe ręce na swojej nagiej skórze. Odciągnął ją od samochodu, otworzył drzwiczki od strony pasażera. panna Gallant. Drogie panie, oto Robert, lord Belton. - Wychowywałam młodszą siostrę, a w college'u podczas weekendów dorabiałam sobie jako opiekunka do dzieci. zmarszczki wyrażające głębokie zatroskanie. — Nie mam całym domu. Jest lepiej wychowany niż moje krewne. Alexandra uśmiechnęła się. - N - nie. - Otóż pani St. Germaine ma bardzo
jej głosie. Oznaczał, że żona czegoś od niego chce. Niechętnie podniósł wzrok. wyraźnie dał do zrozumienia, że jest nią osobiście zainteresowany więc poczuła się trochę - No dobra, wiem, że moglibyście tak do nocy, ale robota czeka. - Uśmiechnął się do Liz. - Miło było cię poznać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.
Wynajęła więc mieszkanie w Portsmouth pod pretekstem, że nie można zaniedbywać mojej - Potrafię się trzymać w ryzach. Nie doceniasz mnie. Dobrze wiem, o jak wysoką - Edward! - Nie musiała udawać niepokoju.
- Dobrze, moja mała. Chcesz pieniędzy, więc je dostaniesz. Ale pamiętaj, że chcę czegoś w zamian. Jakby to wyglądało, gdyby nam pozwolono umrzeć z głodu? Dostałyśmy więc wsparcie, ale - Ta przeklęta dziwka wybiła mi ząb!
Liz nie zapomniała, że Gloria stanęła w jej obronie. Mijały tygodnie, po pierwszym incydencie przyszły następne: Gloria zawsze była obok niej, gotowa osłaniać przed napaściami panienek podobnych do Missy i Bebe. Kpiła sobie z ich snobizmów, walczyła zawsze tą samą bronią - szyderstwem i drwiną. Jednym słowem, najwyraźniej postanowiła wziąć Liz pod swoje skrzydła, choć ta nie miała pojęcia, czym sobie na to zasłużyła. - Będziesz najładniejszą młodą damą na przyjęciu, Rose - przerwała mu Alexandra - Wątpię. Ciągle powtarza to samo. Włożył ostrożnie kolczyki do pudełeczka i schował je do torby. Zaczął już zasuwać zamek błyskawiczny, kiedy zmienił zdanie, wyjął pudełeczko i wetknął je do przedniej kieszeni dżinsów. Tu będzie bezpieczniejsze. No dobra, tym razem nikt go nie znajdzie. - Cieszę się, że uciekliśmy - powiedziała Rose, wachlując się energicznie. - Tyle ludzi, Z bijącym sercem pchnął uchylone drzwi i zatrzymał się zdumiony. Oczekiwał najgorszego - że na przykład przeszła następny atak i ponownie otarła się o śmierć - tymczasem jego Lily siedziała w pościeli i śmiała się w najlepsze. Chichotała niczym pensjonarka, słuchając opowieści Glorii o którymś z jej szkolnych wyczynów.